Niedzielne radości

Miałam miłe przedpołudnie, odwiedziła mnie przyjaciółka, miała dzisiaj prawdziwy test bojowo-zapachowy. Nie widziałyśmy się naprawdę długo to też próbek wszelakich miała mnóstwo do oceniania

 

U Kasi mam pewność, jest szczera, jak się jej nie podoba, to nie, a jak tak, to faktycznie tak jest. Było kilka okrutnych skrzywień co mi się bardzo spodobało, bo akurat stworzyłam zapach smrodu i o to mi chodziło (już za niedługo, bo od lipca będziecie mogli śledzić co to za osobliwości zapachowe powstały w bottanicum).

 

Kasia również doświadczała perfum, które tworzę na zamówienie i dwa jej się spodobały, co mnie uskrzydliło bo gust ma wybredny i doceniła to co tam w środku flaszeczek dojrzewa.

 

 

Kiedy wróciła do domu napisała mi, że jeden z zapachów to jej wyobrażenie lat 20stych ubiegłego wieku, no i to mi dało kopa wiecie, bo ja jestem retro bardzo, kiedyś prowadziłam obszernego bloga gdzie pisałam o świecie retro, muzyce, filmach, modzie, historii... i kocham zapachy retro i mam staromodny styl, staram się by w moich kompozycjach był mniej lub bardziej wyczuwalny podmuch retro, co nie jest proste w ówczesnym świecie, ale widzę, że jest doceniane, pan który sobie zamówił u mnie zapach właśnie na retro liczy.

Mnie lata dwudzieste w zapachach kojarzą się z przełomem, z rodzącym się powoli wyzwoleniem kobiet no i z elegancją, to właśnie w tym czasie powstał największy klasyk w świecie perfum Chanel N 5.

 

Chyba już nadchodzi ten czas, kiedy prócz cyklu o żywicach zrobię cykl o znaczeniu zapachów w historii od strony mody, polityki, buntu kobiet, wyzwolenia czy szukaniu otuchy w czasie i po wojnach po czasy w których żyjemy

Monika