olfaktorie bottanicum

Zapachy zarazy II

27 marca 2020
Zapach zarazy II
 
Dzisiaj dzielę się z Wami drugą częścią zapachów, które towarzyszyły ludzkości podczas epidemii z cyklu zapachowych ciekawostek.
Zapachy, o których poniżej przeczytacie towarzyszyły ludziom przez wieki, służyły im jako talizmany oraz odstraszacze śmiercionośnych bakterii, stały się również bardzo modnym dodatkiem, szczególnie wśród bogatych użytkowników saszetek dżumy.
 
Najpopularniejszymi osobistymi zapachami wykorzystywanymi przez ludzi w czasach zarazy były kwiaty oraz kuchenne zioła, zwisały wiązkami w domostwach, przypinano je do odzieży, popularnym połączeniem było użycie takich ziół jak: lawenda, goździki, rozmaryn i wrotycz pospolity.
 
Powszechnym zapachowym odstraszaczem były tak zwane „torby, poduszki przeciwko zarazie” inaczej nazywano je „torbami dżumy”, które trzymano w kieszeniach, noszono na sznurkach zwisających na szyjach, wiązano przy talii, umieszczano je również w zamkniętych domach, aby aromatyzowały powietrze. Sakiewki te z pewnością są prekursorami babcinych torebeczek z lawendą. Początkowo saszetki przeciwko zarazie były bardzo skromne, często szyte ze zwykłych materiałów, które służyły do transportu, z biegiem czasu stały się coraz bardziej wymyślne a materiały, z których powstawały były coraz szlachetniejsze. Torby zarazy były wypychane trocinami sosnowymi, cedrowymi, lawendą, korzeniami tataraku, płatkami róż oraz rozmarynem, używano świeżych ziół, które często wymieniano.
 
 
Ludzie bogaci wypełniali swoje woreczki suszonymi płatkami kwiatów, kolendrą, drogimi przyprawami oraz żywicami takimi jak kadzidło, mirra i storax. W renesansie torby zarazy przeszły transformację, stały się torebkami bardzo strojnymi oraz modnymi, w Hiszpanii, Portugalii oraz południowej Francji saszetki były pokryte drobnym, białym lnem, wiązania miały z czerwonych wstążeczek i były haftowane czarną nitką, z biegiem czasu stawały się jeszcze bardziej eleganckie, były szyte z jedwabiu, który był przyozdobiony kolorowymi haftami oraz frędzelkami, pachniały bardzo przyjemnie.
 
Podczas pomoru noszono kawałki koszul nasączonych własnym zapachem, w razie potrzeby przytykało się je pod nos, wierzono, że osobisty zapach pomaga w walce z zarazą.
 
 
Ważną rolę w czasach pandemii odgrywały ślubne bukiety, wierzono, że chroniły zdrowie, oraz tuszowały wszechobecny odór. Przez trudne lata nabrały one cech medycznych oraz duchowych. Wybierano do bukietu specjalne rośliny, które jak wierzono chroniły zdrowie panny młodej, wiązanki składały się z: pierwiosnków, róż, fiołków, chabrów, wiciokrzewów, lawendy, kopru, rozmarynu, który swoim aromatem miał zapewniać bezpieczeństwo panny młodej oraz czosnku. Im mocnej bukiet pachniał ziołami i kwiatami tym lepiej.
W poprzednim poście o zapachu zarazy pisałam Wam, że ptasi lekarze, doktorzy dżumy mieli w swych maskach różne zioła, wyczytałam, że ich ochronne odzienia były oblewane pachnącym woskiem, pewnie pszczelim, ale jeszcze nie dotarłam do tego co to był za wosk i czym pachniał.
 
W przyszłym tygodniu zapraszam na część III z cyklu zapach zarazy.

Monika Opieka

Wszystkie teksty, rysunki, zdjęcia oraz wszystkie inne informacje opublikowane na niniejszych stronach podlegają prawom autorskim olfaktoriebottanicum.pl Monika Opieka.Wszelkie kopiowanie, dystrybucja, elektroniczne przetwarzanie oraz przesyłanie zawartości bez pisemnej zgody olfaktoriebottanicum.pl Monika Opieka jest zabronione.

Do stworzenia strony wykorzystano kreator stron www WebWave

bottanicum@gmail.com

olfaktorie bottanicum