Popijając mrożoną kawę w przerwie w robieniu dawnych pomanderów podzielę się dzisiaj z Wami pachnącą historią z dreszczykiem makabry.
Zanim zaczniesz czytać zachęcam do zrobienia orzeźwiającej kawy, oczywiście jeśli jesteś jej zwolennikiem/zwolenniczką. Od kilku dni raczę się banalnie prostym przepisem, który jest ekstremalnie prosty w wykonaniu, kawę rozpuszczalną zalewasz odrobiną wrzątku, dodajesz cukier i miksujesz, powstaje kawowa pianka, do tego dolewasz zimne mleko, może być roślinne i dodajesz kostki lodu, przyda się dla ochłody czytając poniższy tekst
Na grupie Przylądek naturalnych zapachów bottanicum
https://www.facebook.com/groups/793685331224789 podzieliłam się kilkoma historiami ze spotkań zapachowych bottanicum, zawsze, absolutnie zawsze pojawia się temat “Pachnidła”, na pewno znacie książkę i film, ja znam już na wskroś
Dawniej perfumy były nierozerwalnie związane z farmacją, służyły również jako tarcza ochronna na śmiertelne miazmaty, przeczytacie o tym w kilku postach traktujących o pachnącej historii zarazy (w lupce możesz wpisać zapachzarazy).
Historia kosmetyczna oraz medycyny jest makabryczna i daje scenariusz na niejeden film grozy, który może opierać się na faktach a temu wszystkiemu towarzyszyły zapachy, perfumy, pomandery oraz fetor nie do zniesienia. Był okres w historii, kiedy ludzie na ponad 300 lat zaprzestali brania kąpieli, rownież na bottanicum o tym wspominałam, perfumowano swoje ciała by odpychać złe odory, ale również próbowano w ten sposób tuszować smród, często perfumy były zeskrobywanie z brudem z ludzkich ciał, lecz to jest niczym w porównaniu z tym o czym za moment przeczytacie.
Podejrzewam skąd czerpał inspirację autor “Pachnidła”.
Jak wspomniałam powyżej, perfumy były również szeroko stosowanymi lekarstwami.
Naukowcy dowiedli kilka lat temu iż Napoleon Bonaparte umarł na raka żołądka, który był spowodowany piciem przez niego przez całe życie wody kolońskiej.
W baroku kosmetyki były śmiercionośne a niektóre praktyki lekarskie nie mieszące się dzisiaj w głowie, uważano, że bogaci ludzie, którzy mogli sobie pozwolić na kosztowne wizyty lekarzy byli narażeni na pewną śmierć, tyczyło się to przede wszystkim upuszczania krwi do tego stopnia iż pacjenci umierali po kilku dniach, upuszczanie krwi było dobrem na wszystko. Czymś normalnym było dodawanie do leków odchodów zwierząt, ludzkich, płuc lisa itp. biedni nie mogli sobie na takie ekstrawagancje pozwolić więc leczyli się rosołem i leżeli pod pierzynami, kiedy dopadała ich choroba.
Wertując wiele źródeł przeszły mnie ciarki po plecach, natknęłam się na pachnącą miksturę, która miała być remedium na wszystko, od razu pojawiły się obrazy z “Pachnidła”. Jedna z lekarskich esencji wymagała ciała rudowłosego człowieka, którego należało brutalnie zabić znienacka przy świetle księżyca, do esencji ze zwłok należało dołączyć olejek z kadzidła, mikstura ta miała uleczać chore miejsca pacjenta.
Dawniej jeżeli udało się przeżyć ospę pozostawiała ona blizny na ciele, próbowano je tuszować wypełniając ludzkim tłuszczem, który pozyskiwano od miejscowego kata, kto nie mógł sobie na to pozwolić wykorzystywał tłuszcz zwierzęcy, była to popularna praktyka.
Na zdjęciu jest pomander w kształcie czaszki, obraz pobrany z internetu.
Wygląd dla ludzi a przede wszystkim kobiet był bardzo ważny, niczym szczególnym nie jest w naszych czasach, że pojawiają się co jakiś czas dramatyczne doniesienia w mediach, że kobieta padła ofiarą suplementów obiecujących nagły spadek masy ciała, z tym, że nie było czasu się nacieszyć ponieważ umarła, podobnie ma się z operacjami plastycznymi, dawniej wcale nie było inaczej… a wręcz było dużo niebezpiecznej, ale o tym już opowiem na piątkowym spotkaniu 29 lipca w Warszawie, a wszystko będzie w oparach woni wszelakich.
Na zachętę napiszę iż depilacja damskich nóg trwa od wieków, w baroku kobiety mieszały jajka, ług i siarczek arsenu, nacierały tym nogi pozostawiając miksturę na kilka minut, nogi były gładziutkie i bez włosów, jedyny mankament był taki, że nie było włosów i skóry na nogach również.
Wracam do tworzenia pomadnera, który jest dla mnie wyzwaniem, bo to odor pod nos, jak receptura głosi zapach co to chroni przed miazmatami i na nogi stawia, lecz czy jest do zaakceptowania przez współczesne nosy? przekonamy się 29 lipca
Monika