Nie zgadzam się na to co się dzieje w moim kraju, na decyzje, które nie zależą ode mnie.
Nie mogłam być na protestach razem z innymi kobietami, czego bardzo żałuję, za to dzisiaj w mojej pracowni pachnie wolnością, złością i zawziętością, idę za intuicją.
Tworzę mój zapach wolności, wyboru, ale też waleczności, opieram swoją próbkę na ciężkiej podstawie, żywicznej, być może odważę się na absolut z borowików, potem cedr, paczula, wetiwer, trochę róży, jaśminu, lotosu, neroli i mandarynki, akordy oakmoss i ylang też mi tutaj pasują, tak to na razie widzę i czuję. Będę go nosiła by manifestować, będzie wiele warstw, od wyważonej, lekko słodkiej do silnej i upartej, jak większość z nas, to nie będzie zapach na miłe poranki, to moja tarcza i sprzeciw. Rysuje mi się zapach zdecydowany ale nie brutalny, lubię tworzyć w emocjach, to ważne dla mnie zapachy, które mnie definiują.
Wybrane olejki mają dużą moc symboliczną, wiadomym jest iż paczulą kiedyś pachniały kurtyzany i kobiety wyzwolone, nie dopuszczalne było by mężatka lub jak to się zwało kobieta dobrze prowadząca się miała na sobie jej woń, róża była zarezerwowana dla wyższych sfer, sandałowiec to siła i miłość, ylang kobiecość i niekoniecznie delikatność, wetiwer to oswojona oschłość, tajemnica, lotos uwodzi, mandarynka zaś jest wesoła, robi dobrze poważnemu towarzystwu, cedr nadaje dostojności, oakmoss trzyma wszystko w ryzach. Jutro ocenię jak powoli zapach się formuje, za kilka miesięcy będzie gotowy, na szybko zrobię na jego podwalinie oliwkę do ciała.