olfaktorie bottanicum

Pożegnanie

19 listopada 2022
Kilka ostatnich poranków było spowitych mgłą, mleczną, unosiła się nad torami i asfaltem, przypominała mi dym z papierosów pośród, którego ludzie mi bliscy toczyli rozmowy. Kiedy byłam dzieckiem była moda na papierosy, był nawet czas, kiedy medycy uważali je za zdrowe, paliło się wszędzie, w biurach, gabinetach, sprzedawczynie za ladą, były codziennością.
 
Mgła, którą uważałam jak dotąd za ozdobę listopadowych dni, w tym roku wydała mi się smutna, jednowymiarowa, zimna i nieprzyjazna.
Pośród dźwięków aparatury spoglądałam za okno, mówiłam Ci o jesieni, o zapachu jesiennego słońca, o grzybach zebranych z synem i mchach do kadzideł, nie zdążyłeś mi powiedzieć jak pachniało Tobie słońce tej jesieni.
 
Wychodząc zaciągałam się głęboko powietrzem, było już zimne, zwiastujące zimę, wokoło ludzie, samochody, gwarny przystanek autobusowy a ja w tych oddechach głębokich łapałam mokre trawy i rozkładające się liście by na moment odetchnąć i nie tracić nadziei.
Mirra, kadzidłowiec, płatki róż, gałęzie i igły sosny, borowik, ściółka z lasu, wdycham głęboko, każdego wieczora unosi się dym…
Pytałam Cię jak pachniało pod ziemią, mówiłeś, że zapachy bywały straszne, duszące, niebezpieczne, mokre, takie od których się chorowało i takie, które zwiastowały nadchodzące nieszczęście.
 
Obudziłam się dzisiaj z czernią… z ciężarem… sięgnęłam po dziegieć, ale on jest za lekki, żaden z moich zapachów nie odzwierciedla tego co czuję, wszystkie są za lekkie… oblałabym się czernią, nie wiem jak pachnie, jak czarna w swej czerni ma być żeby przyniosła ulgę…
Deszcz zmienił się w śnieg, zima szybko w tym roku się pojawiła, jakby chciała coś we mnie zamrozić… uchylam okno, lubiłam ziąb wpuszczać do ciepłej przestrzeni i wąchać mroźne powietrze wymieszane z ciepłem,
zamykam okno, nie chcę czuć chłodu… nie chcę czuć zimnych zapachów, mięta czy eukaliptus, drzewo herbaciane, to nie ich czas w moim życiu… cytrusy są radosne, przynoszą czasem orzeźwienie, również nie teraz, nie chcę ich obok siebie… chociaż kwaskowatość cytryny kojarzy mi się z otwartą raną…
 
 
Tamtego poranka powietrze było metaliczne, dziwnie spokojne, po prostu smutne i samotne…
Czym pachnie pustka? WSZYSTKIM, teraźniejszością… jej cząsteczki są wszędzie… łączą się, są bezwonne o wielkiej mocy trafiające prosto w serce…
Monika
Obraz namalował David Jagger 1936 rok.

Monika Opieka

Wszystkie teksty, rysunki, zdjęcia oraz wszystkie inne informacje opublikowane na niniejszych stronach podlegają prawom autorskim olfaktoriebottanicum.pl Monika Opieka.Wszelkie kopiowanie, dystrybucja, elektroniczne przetwarzanie oraz przesyłanie zawartości bez pisemnej zgody olfaktoriebottanicum.pl Monika Opieka jest zabronione.

Do stworzenia strony wykorzystano kreator stron www WebWave

bottanicum@gmail.com

olfaktorie bottanicum